Popołudniu wszedł do naszego gabinetu właściciel z pieskiem. Mieszaniec ten był w wieku 12 lat. Przyczyną wizyty był guz na prawej tylnej łapie, po stronie tylnej na wysokości uda. Guzek od kilku dni jest permanentnie rozlizywany i krwawi. Pan bardzo się obawia o swojego pieska i chciałby to usunąć, ale martwi się znieczuleniem. Po dłuższej rozmowie i badaniu klinicznym okazało się, że pies jest w dobrej kondycji i nie ma przeciwwskazań do znieczulenia. Dla upewnienia się o jego dobrym stanie, pobrano krew do badania, co pozwoli przewidzieć ewentualne przeszkody nie uchwycone w badaniu klinicznym. Na przeciwnej łapce, również w tej okolicy ma mniejszy guzek, ale bez widocznych cech rozpadu. Na drugi dzień pies trafił do nas na czczo i został znieczulony. Wyniki krwi wskazywały na zmiany związane z wiekiem. Zabieg nie został zakłócony nieoczekiwanymi zdarzeniami, kończąc się pomyślnie. Mimo naszych zaleceń, właściciel nie zgodził się na oddanie guza do badania histopatologicznego, jak i równoczesnego usunięcia drugiego guza. Pies chodził co kilka dni na kontrole i antybiotyki osłonowe. Na pierwszej wizycie okazało się że mimo kołnierza dostaje się w bliżej nie znany sposób do rany i ją wylizuje. Wylizywanie powoduje dłuższe gojenie i powstanie szerszej blizny. Ale na dzień dzisiejszy piesek sobie pięknie bryka po świeżej trawie .
Autor: lek.wet. Ziemowit Kudła